Nagrywając wywiady staraliśmy się dotrzeć do osób reprezentujących różne działy Fast m.in: tkaczki, prządki, nauczycielki, pracownika elektrociepłowni i dyrektora handlowy, projektantki czy suwnicowej.
Jak oszacował Fastowiak Jerzy Jamiołkowski, przez kombinat w przeciągu pół wieku przewinęło się ok. 35 tys. ludzi. Nina Pińczuk z kadr twierdzi, że zachowały się akta 26 tys. pracowników. W latach 70. zakład zatrudniał ponad 7 tys. osób i pracował na trzy zmiany.
W wywiadach powtarza się stwierdzenie, że Fasty stanowiły miasto w mieście. Był podział na produkcję i Biały Dom, jak nazywano biuro. O „głównym energetyku” mówiono, że to zakładowa mafia. Dało się tam wszystko załatwić, łącznie z alkoholem. Zdominowany przez mężczyzn wydział angażował się politykę. Tam była „kwatera główna Solidarności” i strajkujących w latach 80.
Serce fabryki stanowiły jednak przędzalnia i dwie tkalnie: biała i kolorowa. Na jednej hali tkackiej pracowało do 1000 krosien. Każde miało swój numer i przynależało do określonego zespołu. Zespół tworzył majster i trzy taczki. Na tkalni białej obsługiwał 33 – 34 maszyny. Trudno powiedzieć, kto miał gorzej, prządki czy tkaczki. Na przędzalni było pełno kurzu i straszna wilgoć. Na tkalni z kolei panował niesamowity huk.
W przemyśle lekkim nie zarabiało się dobrze. Zakład był sfeminizowany, a kobiety nie mogły dużo zarabiać. Rekompensował to dobry socjal: przyfabryczne przedszkole, przychodnia, stołówka, wczasy, imprezy, kolonie dla dzieci. W Fastach kwitło też życie towarzyskie. Działało wiele kół zainteresowań: fotograficzne, modelarskie, sportowe. Na karnawałowych balach i plenerowych imprezach przygrywał zakładowy zespół “Diamenty”.
Przez lata zawiązało dużo fastowskich małżeństw, obchodzono hucznie imieniny. Można się było załapać na wycieczkę krajową, a ci z partyjną legitymacją jeździli nawet do „demoludów”. Największa patologią było pijaństwo i kradzieże. Piło się w Olszynkach, zagajniku nieopodal Fast i w kultowym lokalu „Danusia” na Antoniuku.
Dzisiaj nazwy poszczególnych fabrycznych działów: składalnia, wykańczalnia, brakarnia, rachuba niewiele mówią. Mało kto wie czym zajmowała się pruczka, przewijarka, cewiarka, klejarka czy smarowaczka. Większość robotnic marzyła o awansie do Białego Domu. Choć nie wszystkie – suwnicowa Cecylia Jaroszewska, swojej pracy na rampie nie zamieniłaby na żadną inną.